niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 7 : Szpital

Dalej wszystko potoczyło się w bardzo szybkim tempie. Niall został z dziećmi a ja poszłam na dół . Pierwsze co zobaczyłam będąc jeszcze na schodach to pełno dymu wydobywającego się z kuchni. Niepewnie podeszłam do drzwi i myślałam że zemdleje. Na środku pomieszczenia siedział skulony Harry cały zalany łzami. W kącie przy lodówce leżał nieprzytomny Louis . Niewiele myśląc wybrałam numer na pogotowie .Odebrali niemal że od razu .  Opowiedziałam funkcjonariuszowi całe zajście . Powiedział że karetka będzie za około 15 minut . ''No pięknie 15 minut wieczność i co ja mam zrobić''
Zgarnęłam jakąś ścierkę z półki i postanowiłam przemyć Harremu twarz. Następnie poszłam do Louisa - nadal był nie przytomny ale na szczęście oddychał . 
- Harry co tu się w ogóle  stało ? - spytałam powstrzymując się od płaczu 
- Niewiem mieliśmy z Louisem robić kanapki dla dzieci a nagle zrobiło się dużo dymu , Louis upadł na podłogę a później wpadł przerażony Niall . - odpowiedział mi dławiąc się  łzami . Resztę czasu spędziliśmy w ciszy .Słychać było jedynie szloch Harrego . Po upływie 10 może 15 minut do domu wpadło pogotowie . Podeszli do Louisa zbadali go . Z ich miny można było wywnioskować że to coś złego. Chyba że się mylę . Położyli go na noszach i zanieśli do karetki . Zabrali również Harrego żeby upewnić się ze wszystko z nim dobrze . Natomiast mi powiedziano , ze zabierają ich do specjalnego szpitala 1,5 drogi stąd . Gdy odjechali dałam upust łzą .''Co będzie z Louisem?'' Usiadłam na zimnej podłodze i po prostu płakałam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić . W końcu  przypomniało mi się że na górze jest Niall z dziećmi. On pewnie też się martwi . Szybko pobiegłam na górę potykając się o własne nogi i prawie nic nie widząc przez łzy  . Wbiegłam do pokoju i zobaczyłam Nialla na łóżku przytulającego do siebie Mel i Charliego. ''Musimy tam pojechać'' 
- Niall - zaczęłam cicho chłopak zerwał się na równe nogi 
- Co z nimi są cali gdzie oni są ? - Blondyn rozpaczliwie krzyczał . Podeszłam do niego i go przytuliłam . Szepcząc do ucha ''Uspokój - się wszystko będzie dobrze'' Co ja wygaduje przecież sama w to nie wierze . Zaczęłam mu opowiadać :
- Posłuchaj musimy jechać do szpitala nie wiem jak czym ale musimy .. ten szpital jest 1,5 godziny drogi stąd . Z Harrym jest dobrze ale Louis był nieprzytomny lekarze jak go badali nie mieli za wesołych min. - powiedziałam  
- No to na co czekamy? Weźmy taksówkę i jedźmy - pośpiesznie wstał wziął Mel na ręce i wybiegł z pokoju . Postąpiłam podobnie z Charllim i po 5 minutach siedzieliśmy już w taksówce  . I byliśmy w drodze do szpitala . Niall cały czas płakał . Zresztą ja podobnie .  Stwierdziłam że wypadałoby poinformować moich i chłopców rodziców . Wybrałam numer. :
- Halo ? - usłyszała wesoły głos mamy . 
- Mamo .. - powiedziałam cichym głosem 
- Maja? Co się stało? - spytała przejęta
- Jedziemy do szpitala 1,5 godziny jazdy od naszego domu .  Powiadom rodziców chłopców i przyjedźcie proszę .wszystko wam wytłumaczę na miejscu . Kocham cię Pa - mówiłam szybko nawet nie wiem czy mnie zrozumiała nim zdążyła odpowiedzieć ja już się rozłączyłam 
Całą drogę myślałam co z Louisem? ''A co jeśli .. nie Maja nie myśl o tym'' Po raz kolejny dzisiejszego dnia się rozpłakałam . 
- Maja gdzie jeziemy  ? gdzie jes LouLou? - spytała Maja . Również płakała .
- Kochanie Lou Lou jest w szpitalu niedługo się z nim zobaczymy - teraz to już się  rozpłakała na dobre, dobrze że Charlie jest na tyle mały że nie wie  o co chodzi .  - Mel zobaczysz wszystko będzie dobrze  nie płacz - próbowałam ją uspokoić ale na marne .W końcu dojechaliśmy do tego nie szczęsnego szpitala  . Szybko wyszliśmy z auta . Dałam kierowcy 500 funtów i z Mel na rękach pobiegłam do szpitala . Zauważyłam na recepcji pielęgniarkę . Podeszłam do niej i spytałam : 
- Dzień dobry niedawno przywieziono tu dwóch chłopaków mniej więcej w moim wieku . co z nimi - zapytałam uprzejmie 
- Proszę się udać na piętro 10 do gabinetu lekarza prowadzącego - pana Millera - odpowiedziała patrząc na mnie krzywo . 
Nawet jej nie odpowiedziałam tylko czym prędzej pobiegłam do winy . Gdy znaleźliśmy się pod drzwiami doktora Niall zapukał gdy usłyszeliśmy ciche "proszę'' Wzięłam głęboki wdech i weszliśmy do gabinetu. 
- Dzień dobry wy jesteście od tych chłopaków? -spytał 
- Tak . Moglibyśmy się dowiedzieć co z nimi ?
- Więc .. Harry spokojnie nic mu nie grozi natomiast Louis ... 

1 komentarz:

  1. Ojej, bardzo ciekawe. Świetnie piszesz. Ciekawe co z Lou.
    http://lifeupsidedown-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń